Wednesday, June 14, 2017

Wywiady Klubowe: Rozmowa z Niką Vigo

Wywiady goszczą w Paryżu, Brukseli, Perpignan i Strasburgu. Wszędzie tam bywa Nika, która opowie nam o .... Zapraszamy do przeczytania dzisiejszego wpisu, by dowiedzieć się, o czym szumią winorośle. 😏


Witaj Niko, opowiedz nam o Twoim miejscu w Polsce…

Jestem Warszawianką, a dokładniej Żoliborzanką, choć kilka pierwszych lat mego życia moi rodzice spędzili w Stargardzie Szczecińskim, a ja sama urodziłam się w Szczecinie, dokąd kiedyś obiecałam sobie pojechać i na pewno to zrobię. To jednak Warszawa jest moim miastem i to z tym miastem łączą się wszystkie moje wspomnienia z Polski: lata szkolne, nauka w Liceum Lelewela, gdzie wówczas dyrektorką była Anna Radziwiłł, a potem lata studiów na Uniwersytecie Warszawskim.

Jak dawno temu wyjechałaś z Polski?

Zaczęłam wyjeżdżać na dłużej już od 1988 roku. W sumie spędziłam z rok w Budapeszcie, a potem rok w Helsinkach. Natomiast od połowy 1990 mieszkam na stałe w Paryżu, a od 2005 pomieszkuję jedną nogą na południu Francji w wiosce wśród winnic regionu Roussillon. Jednak, by nie było zbyt monotonnie, to od 2010 w tygodniu pracuję w Brukseli, a na dodatek od 2012 jeden z tygodni pracujących w miesiącu spędzam służbowo w Strasburgu. Innymi słowy, jestem w drodze dwa razy w tygodniu i mieszkam obecnie na trzy domy, przemieszczając najczęściej na osi Bruksela-Paryż-Perpignan, ze skokiem w bok do Strasburga czy Warszawy. Taka trochę ze mnie europejska nomadka, bo od czasu, gdy powstały "lowcosty" Europa niesamowicie zmalała i zrobiła się jedną wielką wioską. Szczególnie to odczułam podczas mych pobytów w Stanach. Nigdzie tak bardzo nie czułam się Europejką, jak w Nowym Jorku, Chicago czy Seattle.

Wieżę Eiffla mogę podziwiać o każdej porze dnia i nocy

Kraje i przyczyny Twego wyjazdu z Polski to...

Węgry i Finlandia związane były z nauką i studiami. Francja to mąż i dzieci — a dokładniej — dwóch mężów i dwóch synów. Natomiast Belgia jest dla mnie jedynie miejscem pracy, bo na weekendy i urlopy wracam zawsze albo do Paryża, albo na południe. Wszystko zależy od tego, czy jest długi, czy zwykły weekend i gdzie pracuję w następnym tygodniu. Na przykład w maju byłam kolejno: w Nîmes, Brukseli, Perpignan, Strasburgu, Paryżu, Warszawie, Gdyni, Warszawie, Brukseli, Barcelonie, Perpignan, Brukseli. Jak wiadomo, w maju jest sporo dni wolnych i stąd na mej comiesięcznej trasie pojawiły się Nîmes, Warszawa i Gdynia. Tak właśnie wygląda życie nomada, gdy w jednym miejscu ma się męża z winnicami (a winnic przeprowadzić się nie da), w drugim synów (już dużych), a w trzecim i czwartym ciekawą pracę dającą mi niezależność finansową.

Powiesz nam o Twoim wykształceniu?


Moje wykształcenie związane jest z językami i to dlatego studiowałam w Warszawie, Budapeszcie, Helsinkach i Paryżu. Dyplom magistra otrzymałam na Uniwersytecie w Warszawie, a potem ukończyłam drugi kierunek na poziomie licencjatu w Paryżu na Sorbonne Nouvelle, ale to już było bardziej dla własnej satysfakcji, żeby się czymś zająć do czasu ogarnięcia języka francuskiego na tyle, by móc pracować we Francji.

Czy wspomniałam już, że kocham rejsy morskie? Rzeczne zresztą też

Czym zajmowałaś i zajmujesz się zawodowo?

Pracować zaczęłam jeszcze w czasie studiów jako pilot wycieczek, przewodnik po Warszawie i tłumacz. Gdy tylko znalazłam się we Francji i zaczęłam mówić płynnie po francusku, pracowałam przez rok dla nowego wówczas Radia Zet jako korespondent w Paryżu. Bardzo lubiłam nadawanie jednominutowych depesz na żywo (przez telefon), ale raczkujące wtedy jeszcze radio nie stać było na akredytowanego korespondenta, a z honorariów starczało mi na przysłowiowe waciki. Skończyłam więc czym prędzej dodatkowe szkolenia specjalistyczne i zaczęłam pracować we francuskim „touroperatingu".

Przez szesnaście lat pracowałam u czterech poważnych paryskich touroperatorów i dzięki tej pracy udało mi się poznać wiele ciekawych miejsc. Przyszedł jednak moment, gdy zechciałam móc pojechać na urlop czy święta w tym samym czasie co normalni ludzie i po dwóch latach intensywnych przygotowań zdałam odpowiednie konkursy, by móc zmienić diametralnie karierę zawodową. To pozwoliło mi pracować w sąsiedniej Belgii i tylko wracać w dni wolne do Francji do rodziny i przyjaciół.

Aktualnie pracuję w europejskim sektorze publicznym, a dokładniej pomagam organizować codzienną pracę kilkuset tłumaczy konferencyjnych. Jestem małym trybikiem wielkiej maszyny, ale każdego dnia doceniam to, co osiągnęłam. Gdyby jakaś cyganka powróżyła mi w młodości i przepowiedziała, choć połowę tego, co przeżyłam do tej pory, to na pewno uznałabym ją za naciągaczkę i oszustkę o wybujałej wyobraźni. A tymczasem realne życie przerosło wszelkie oczekiwania i marzenia, jakie miałam w młodości.

Nawet nigdy nie marzyłam, że będę mieszkać trzy minuty od słynnego Moulin Rouge

Jakie masz hobby ? Co lubisz robić w czasie wolnym?

Od zarania dziejów kocham teatr, a dokładniej od momentu, gdy mama zabrała mnie do warszawskiego Teatru Komedia na „Wesele Fonsia”, gdy miałam lat 12. Od tamtej pory wsiąkłam. Był nawet moment, że chciałam studiować teatrologię, ale w roku mej matury nie było akurat naboru, więc wygrały języki obce, moja druga miłość. Wracając do teatru to w tym sezonie mam np. trzy abonamenty do teatru a dokładniej do trzech teatrów. Przeciętnie oglądam 50 spektakli rocznie w Paryżu, Brukseli, Warszawie i tam, gdzie akurat jestem w podróży.

Ponadto ciekawi mnie zdrowy styl życia, minimalizm, literatura i oczywiście podróże. Ostatnio na prośbę koleżanek i kolegów z pracy przygotowałam trzytygodniowy detoks i wszyscy robiliśmy go razem. U nas w biurze nie znajdziecie czekoladek, ciasteczek czy alkoholu. Natomiast mamy lodówkę, zupowar i maszynę do robienia smoothie. A wszystko zaczęło się od moich zupek ponad rok temu. No, ale to już zupełnie inna historia, więc nie będę tutaj rozwijać tego wątku.

Z czego jesteś dumna?

Z moich synów (pewnie jak każda matka) dumna jestem najbardziej. Ponadto mogę być dumna z tego, dokąd dotarłam w swej karierze zawodowej i przede wszystkim jestem bardzo dumna z mej niezależności finansowej. Uważam, że to bardzo ważne, by w małżeństwie kobieta I mężczyzna byli oboje niezależni od siebie pod względem finansowym. To znaczy, by oboje wnosili dochody do wspólnej kasy I oboje mieli w małżeństwie podobne prawa i obowiązki. Nie życzę nikomu źle, ale trzeba zawsze pomyśleć, co by się stało, gdyby partnerowi czy mężowi nagle coś się przydarzyło.
Zbyt często żyjemy wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni, a gdy zdarzy się nieszczęście, to nagle druga osoba pozostaje sama z dziećmi, kredytami i jakże często nawet bez środków do życia. Niezależność finansowa jest przede wszystkim wyrazem poczucia odpowiedzialności za życie swoje, partnera lub partnerki i swego potomstwa.

Winnice Roussillon to jedna z mych miłości

Kiedy zaczęłaś pisać bloga i o czym piszesz?

Zaczęłam pisać swego bloga w listopadzie 2012 roku, czyli za kilka miesięcy minie pięć lat. Miałam czas w samolotach i pociągach i pomyślałam, że to dobry sposób na zatrzymanie w czasie choćby części przeżytych chwil. Piszę o podróżach, kulturze i języku. Czasem o kuchni francuskiej czy innych ciekawostkach dotyczących Francji lub Belgii. Pomysłów na wpisy mam dziesiątki, ale udaje mi się realizować tylko mały ich procent. Inaczej pisałabym teksty na blog od rana do nocy, a to już trudno byłoby pogodzić z pracą zawodową. Piszę więc wtedy, gdy mogę znaleźć na to czas.

CAnigou (2785 m), ukochana góra francuskich Katalończyków z Roussillon

Czym jest dla Ciebie Klub Polki?

W Klubie jestem od bardzo już dawna. Pamiętam czasy, gdy nie było jeszcze klubowych grup na FB (mamy ich kilka), a cała komunikacja odbywała się drogą mailową, bo nie było nas tak wiele. Pierwszy wpis gościnny na blog Klubu wysłałam w 2014 roku.
Stopniowo Klub się rozrastał i powstanie tajnej grupy na FB okazało się jedynym rozwiązaniem ułatwiającym komunikowanie się, a jest nas aktualnie ponad dwieście. Klub jest czymś wyjątkowym w wirtualnym świecie. To trochę jak duża rodzina rozsiana po całym świecie. Dokąd by nie pojechać, zawsze znajdzie się jakaś Klubowiczka do wypicia wspólnej kawy. Miałyśmy wiele spotkań w podgrupach w różnych krajach, a nawet dwa zjazdy.

We wrześniu zeszłego roku odbył się zjazd pod Paryżem, a wiosną tego roku drugi w Holandii. W Paryżu chodzę często do teatru z klubową koleżanką studiującą teatrologię na Sorbonie. W Brukseli jedna Klubowiczka chodzi ze mną w ramach abonamentu do jednego z teatrów, a inna została moją sąsiadką, bo znalazła mieszkanie dzięki mojej informacji. Dlatego Klub nie ma sobie równego w całym Internecie. Niby jest to wirtualne miejsce, ale wsparcie i zrozumienie są jak najbardziej realne. Mam nadzieję, że na kolejnych zjazdach w Portugalii i na Malcie będzie nas obecnych jeszcze więcej. Najwspanialsze jest to, że widząc kogoś pierwszy raz w życiu, znamy go równocześnie od lat. I to jest świetne.

Co jeszcze chciałabyś nam powiedzieć o sobie?

Jestem gadułą, ale to już chyba widać po moich poprzednich odpowiedziach na twe pytania.
Jestem również nomadką i teatromaniaczką (to taka teatromanka do kwadratu). Kocham ludzi pełnych entuzjazmu, tolerancji i ciekawości świata. I tylko czasem trochę mi żal, że pół życia jest już za mną.
Tyle jeszcze mam planów, że powinnam pożyć ze trzysta lat, by je zrealizować.
Znacie jakiś sposób jak to zrobić?

NIKA VIGO

Strony Niki:
Blog: Francuskie i inne notatki Niki
FB Fanpage: @notatkiniki
Instagram: @notatkiniki 
Twitter: @Nikanotatki 
 Google+

Niko, bardzo przyjemnie było nam spędzić z Tobą czas. Myślę, że nie tylko mnie spodobało się, jak to nazywasz, Twoje 'gadulstwo'. Dzięki temu mogliśmy dowiedzieć się o Tobie więcej i poznać Cię nieco bliżej. Zapraszamy wszystkich do zaglądania na strony Niki (linki powyżej).

Kolejny wywiad jeszcze w tym miesiącu - gdzie będziemy? Powiem tylko, że nie w Europie tym razem. Zuzanna już tam na nas czeka!





No comments :

Post a Comment